Cześć dziewczyny!
Ostatnio wiele za was prosiło mnie, abym opowiedziała Wam o tym, jak wygląda moja codzienna pielęgnacja twarzy. Muszę się przyznać, że nie jest to nic szczególnego. Nie stosuję drogich kosmetyków i światowych marek (z wyjątkiem niektórych), stawiam raczej na kosmetyki naturalne i ekologiczne sposoby pielęgnowania skóry. Zaczynamy!
Wstaję dość wcześnie, dlatego muszę skórze dostarczyć nieco energii i pobudzić ją do działania. Pewnie wiele z was będzie zdziwione tym, co zaraz przeczyta. Stosuję się do pewnej kosmetycznej reguły, według której twarzy z rana wcale nie należy myć, tonizować, peelingować itd. Uważam, że cera rano jest najładniejsza, najświeższa i nie potrzebuje aż takiego oczyszczania. Dlatego zaraz po przebudzeniu używam toniku Orientana z imbirem i trawą cytrynową. Imbir rozgrzewa i pobudza krążenie, a trawa cytrynowa rozjaśnia przebarwienia. Do tego wspaniale pachnie! Co potem? Potem przychodzi czas na makijaż. Serio, nie używam żadnych kremów, baz pod makijaż i innych tego typu rzeczy.
Makijaż zaczynam od nałożenia fluidu nawilżającego Pharmaceris w naturalnym odcieniu. Podkład jest świetny, bo i wygładza suche skórki, i wyrównuje koloryt, i odżywia. Najlepsze w nim jest to, że zawiera filtr przeciwsłoneczny SPF 20, w sam raz na zimowe lub jesienne dni. Kiedy przychodzi lato wybieram podkłady z większym filtrem lub dodatkowo stosuję krem z wyższym faktorem. (Miałam kiedyś krem przeciwsłoneczny z Avene, ale wolę używać produktów od jednego producenta.) Puder, który stosuję, znacie pewnie bardzo dobrze. Jest to matujący Lily Lolo. Aplikuję go w minimalnej ilości, bo nie potrzebuję mocnego matowienia skóry i nie mam problemów ze świecącą się cerą. Nie jestem zwolenniczką nakładania na twarz kilku warstw kosmetyków: korektorów, bronzerów itp. Mam jedynie róż do policzków, bardzo jasny i naturalny. Usta maluję jedynie ochronna pomadką, także w lato. Cieni do powiek nie używam prawie w ogóle. Oczy maluje wtedy, gdy szykuje mi się jakieś większe wyjście: ślub koleżanki, impreza ze znajomymi, kino. Na co dzień stosuję bezbarwną maskarę Miss Sporty. W ciągu dnia, ale bardzo rzadko, korzystam z bibułek matujących. Potem delikatnie pudruję twarz.
Wieczorem przychodzi czas na zmycie makijażu. Do tych kosmetyków też nie mam jakiś specjalnych wymagań. Do demakijażu i mycia twarzy używam Cetaphil, który spisuje się świetnie: nawilża, łagodzi podrażnienia, pielęgnuje wrażliwą i trądzikową cerę. Kupuję go w osiedlowej aptece za kilkadziesiąt złotych. (Ciekawskim powiem, że mój żel pod prysznic i balsam to Nivea.) Na umytą twarz nakładam aloesową oliwkę z firmy Johnson’s Baby. A potem idę spać:)
To tyle, jeśli chodzi o moją codzienną pielęgnację twarzy. Jestem ciekawa tego, jakich wy używacie kosmetyków. Piszcie i trzymajcie się dziewczyny!