Dobry tusz do rzęs od zawsze był dla mnie priorytetem. Niestety, wielokrotnie przekonałam się, że reklamowane przez celebrytki maskary nie są tak idealne, jak mi się wydawało. Z tego powodu postanowiłam wziąć sprawy w swoje ręce. Przetestowałam 4 tusze do rzęs, które moim zdaniem zasługują na uwagę. Chcecie się dowiedzieć, co o nich myślę?
Dlaczego testuję tusze do rzęs?
Pewnie dobrze wiecie, jakie uczucie towarzyszy podczas zakupu nowego tuszu do rzęs. Jest to euforia oraz nadzieja na to, że rzęsy finalnie staną się takie, o jakich zawsze marzyłyśmy. Jednak już po pierwszym przejechaniu szczoteczką okazuje się, że marzenia legły w gruzach…
Zauważyłam, że producenci chętnie wykorzystują celebrytki i influencerów do reklamowania swoich produktów tylko po to, by ukryć mankamenty i niedoskonałości. Niestety, psychologia tłumu znajduje tu zastosowanie. Wiele razy sama dałam się nabrać i kupiłam maskarę, która była reklamowaną przez Kim Kardashian czy inną gwiazdę. Jednak nie dała mi ona zupełnie żadnych efektów.
Właśnie dlatego dziś, przychodzę do Was z 4 produktami, które przetestowałam na sobie i zweryfikowałam ich działanie!
Ranking TOP 4 – te tusze do rzęs warto kupić!
Jak już wspomniałam, przetestowałam aż 4 tusze do rzęs, a następnie posegregowałam je w kolejności od – moim zdaniem – najlepszego do tego, który się u mnie średnio sprawdził. Mam nadzieje, że ten ranking pomoże Wam w podjęciu właściwej decyzji!
1. Tusz do rzęs Nanolash
Pierwsze miejsce to bezprecedensowy lider i produkt doskonały, czyli tusz do rzęs Nanolash. Jest to produkt, który u mnie w 100% się sprawdził i spełnił moje oczekiwania.
Wydaje mi się, że powinnam zacząć od tego, że tusz do rzęs Nanolash dostępny jest w dwóch wersjach:
- Nanolash Volume Up Mascara – tusz pogrubiający;
- Nanolash Length & Curl Mascara – tusz wydłużająco- podkręcający.
Ja postawiłam na tusz wydłużająco-podkręcający, aczkolwiek każda z Was może wybrać produkt, który najlepiej spełni jej oczekiwania. Jak dla mnie jest to pierwsza i jednocześnie największa zaleta tego kosmetyku.
Moją uwagę zwróciła również szczoteczka. Jest świetnie wyprofilowana, a podczas aplikacji mogłam uchwycić nawet najkrótsze włoski i równomiernie pokryć je produktem. Tusz do rzęs Nanolash szybko wysycha, więc bez problemu nałożyłam kolejną warstwę, by nieco bardziej „podkręcić” efekt.
Rzęsy były wyraźnie wydłużone i podkręcone. Co więcej, rezultaty utrzymały się przez cały dzień. Tusz nie osypywał się, nie kruszył, ani nie rozmazywał. Testowałam go nawet w deszczowy dzień i również nie mam większych zastrzeżeń.
2. Lashcode Mascara
Kolejne miejsce według mnie powinna zająć Lashcode Mascara. Jest to produkt o trwałości i konsystencji podobnej do tuszu do rzęs Nanolash. Produkt posiada także identyczną szczoteczkę, która jest świetnie wyprofilowana i ułatwia całą aplikację.
Tusz wytrzymał u mnie cały dzień, bez „efektu pandy”. Nie testowałam produktu w deszczowy dzień, więc nie jestem w stanie powiedzieć, jak tusz radzi sobie z wilgocią. Jednak z opinii innych kobiet wynika, że się nie rozmazywał.
3. Guerlain Cils D’Enfer
Guerlain Cils D’Enfer to tusz, który również się u mnie dość dobrze sprawdził. Jeśli mam być szczera, nie miałam żadnych zastrzeżeń co do jego trwałości. Nie osypywał się po całym dniu, a także nie odbijał się w nieestetyczny sposób na powiekach.
Dla mnie jednak największym problemem okazała się szczoteczka. Jest ona długa, ale ma krótkie, puszyste włoski, osadzone bardzo gęsto, nawet tuż przy samym czubku. Nie ułatwiło mi to aplikacji produktu w kącikach oczu. Bardzo trudno było mi operować tą szczoteczką i po prostu nie ubrudzić powieki tuszem.
4. Dior Diorshow Mascara
Produktem, który najmniej się u mnie sprawdził jest Dior Diorshow Mascara. Prawdą jest, że faktycznie rzęsy stały się dłuższe i pogrubione, aczkolwiek taki efekt osiągnęłam dopiero po nałożeniu dwóch warstw produktu. Z racji tego, że maskara wysychała dość wolno, zajęło mi to nieco więcej czasu.
Nie mogę mieć większych zastrzeżeń do szczoteczki, która jest dość dobrze wyprofilowana. Jednak muszę przyznać, że już po kilku godzinach od nałożenia, tusz zaczął mi się kruszyć i osadzać pod oczami.
Jak możecie zinterpretować mój ranking?
Dziewczyny, w kwestii interpretacji mojego rankingu pozostawiam Wam pełną dowolność. Możecie same przetestować wspomniane przeze mnie tusze, a następnie zdecydować, który produkt jest dla Was odpowiedni.
Ja z całego serca polecam Wam tusz do rzęs Nanolash. Dla mnie jest to numer jeden, który na dłużej zagości w mojej kosmetyczce. Sprawdził się on u mnie zarówno pod względem jakości, ale także i trwałości.
Polecam Wam, byście zawsze zwracały uwagę na skład produktu, a także na szczoteczkę. To właśnie dzięki niej aplikacja produktu będzie łatwiejsza. Z kolei dobry skład warunkuje to, że tusz będzie nie pielęgnował Wasze rzęsy i nie będzie ich dodatkowo obciążał. Pamiętajcie o tych aspektach, a wybierzecie maskarę, która z pewnością spełni Wasze oczekiwania.